XIV Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie 10-12.02.2017 r.

MorsNogami 2017 - 5 km – 10.02.2017 r.

W dniach 10 - 12 lutego 2017 roku w Mielnie odbył się już XIV Międzynarodowy Zlot Morsów. Bogaty program zlotu został urozmaicony wieloma atrakcjami: Wikingową Wioską Morsową (klasyczna bania, strzelanie z łuku, rycerskie rzemiosło, rzut toporem, rzut polanem) spotkaniem z kapitanem żeglugi jachtowej, który przepłynął Atlantyk na jachcie s/y „Wojewoda Koszaliński”, saunami i balią z gorącą wodą ustawione przy pomniku morsa, tańcem przeciwko przemocy, biegiem na dystansie 5 km po plaży i wieloma innymi konkurencjami sprawnościowymi (byk rodeo, potrójne spodnie, mega piłkarze, wieloosobowe narty, Morsowym Pałacem Ślubów i wieloma innymi, dyskoteką i karaoke w piątkowy wieczór.

Kulminacyjnymi punktami zlotu były już tradycyjnie sobotni bal, odbywający się w tym roku pod hasłem: „Wielkie morsowe wesele” oraz niedzielny przemarsz ulicami Mielna w konwencji parady weselnej, zakończony w samo południe wspólną kąpielą w Bałtyku.

Taka kumulacja wydarzeń i atrakcji postawiła nas w kłopotliwej sytuacji i konieczności dokonywania niełatwych wyborów – dokąd się wybrać i w czym wziąć udział. Na szczęście nasza grupa składająca się z członków Maratonki była na tyle zgrana i zintegrowana, że nie było sporów z tego powodu. Może dlatego, że zdominowały nas kobiety: Ala Śliwa – Ryśka Żukowskiego, Edyta Chrzanowska – Roberta, Ania Myszka – Marcina i Swietka Szycik – mnie, autora tej skromnej relacji. Faceci niewiele mieli do powiedzenia.

Do hotelu „Albatros” w Mielnie dotarliśmy dwoma samochodami w nocy z czwartku na piątek (9/10.02). To ten sam hotel, w którym mieszkaliśmy w ubiegłym roku – „późny Gierek po liftingu”, jak go kiedyś pieszczotliwie nazwałem. Warunki jednak wszystkim odpowiadały i nikt nie wybrzydzał. Niewątpliwymi zaletami są lokalizacja w pobliżu plaży, dobra kuchnia i przyjazna atmosfera. Po dość uciążliwej podróży w trudnych warunkach drogowych postanowiliśmy się wyspać. Dlatego na śniadanie umówiliśmy się na 9:30. Po posiłku przyszedł czas na pierwszą w tym roku kąpiel w morzu. Najpierw całą grupą zrobiliśmy 15 minutową rozgrzewkę, biegnąc po zmrożonej plaży. Było ślisko, ale dość przyjemnie, ponieważ przy bezchmurnej pogodzie orzeźwiająco działały słabe podmuchy wiatru od morza, a buty prawie nie grzęzły w piasku. Pierwsza kąpiel nie trwała zbyt długo. Weszliśmy do wody dwa razy – łącznie na około 3 minuty. To wystarczyło, aby poprawić samopoczucie i humory do końca dnia, mimo że morsowanie jest naprawdę wyczerpujące i odbiera bardzo dużo energii. Na szczęście wkrótce był obiad, później kawa i deser w kawiarence przy promenadzie, a energii tego dnia bardzo potrzebowaliśmy. Szczególnie ja z Marcinem. Zapisaliśmy się bowiem na bieg po plaży na dystansie 5 km o oryginalnej nazwie „MorsNogami”. Wystartowaliśmy w grupie 130 zawodników punktualnie o godzinie 16:00. Okazało się, że jesteśmy w niezłej formie jak na luty i godnie reprezentowaliśmy nasz klub. Marcin finiszował 44 (27.11), a mnie udało się zająć 28 miejsce (24.23). Na tym dzień pełen wrażeń się jednak nie kończył. Dziewczyny wzorem lat ubiegłych zaciągnęły nas na dyskotekę z karaoke. Wróciliśmy z niej przed 23.00 i nie był to koniec atrakcji tego wieczoru. Edyta i Swietka zażyczyły sobie spaceru po nocnej plaży. Nie żałowaliśmy jednak, gdyż rozgwieżdżone niebo tej nocy było wyjątkowe. Księżyc w pełni świecił bardzo jasno (jak zwykle przed zaćmieniem), tak że widać było wyraźnie nasze cienie na piasku i jego odbicie w spokojnym morzu.

Następny dzień zlotu – sobotę – po dobrze przespanej nocy spędziliśmy równie aktywnie. Była wyczekiwana kąpiel w morzu (przy nieco większym mrozie około -8 stopni i równie bezchmurnym niebie), obowiązkowe uzupełnienie kalorii w ulubionej kawiarence, a przed obiadem udział w proteście przeciwko wszelkim przejawom przemocy, który odbył się w niecodziennej formie tańca z elementami crossfitu (nasze panie znów były w swoim żywiole). Najważniejszym wydarzeniem tego dnia był jednak bal morsów, który w tym roku odbywał się pod hasłem: „Wielkie morsowe wesele”. Jak co roku uczestnicy pojawili się na hali sportowej w przebraniach karnawałowych. Najwięcej morsów, zgodnie z proponowaną tematyką przebrana była za panie i panów młodych, regionalne stroje gości weselnych, duchownych. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że najbardziej efektownie na całym balu prezentowała się nasza Ala i Rysiek w swych wspaniałych i wytwornych strojach państwa młodych. Swietka i Edyta przebrały się za kowbojkę i piratkę, dzięki uprzejmości Bożenki Cimoch, która wypożyczyła stroje. Marcin, Robert i ja byliśmy ubrani tyko schludnie. Zresztą męska część towarzystwa nie ukrywała, że nie przepada za tego typu atrakcjami, ale cóż trzeba było swoje odsiedzieć, odliczając kolejne minuty do końca imprezy.

Zwieńczeniem całego zlotu wzorem lat ubiegłych była parada morsów, czyli przemarsz ulicami Mielna na plażę, zakończona wspólną kąpielą. Nasza grupa prowadzona przez Alicję reprezentowała Ełcki Klub Morsów „Arktyka”, do którego zresztą formalnie należymy. Dodam na marginesie, że w Maratonce jest coraz więcej osób, które morsowały, poważnie myśli o rozpoczęciu kąpieli lub czynnie w nich uczestniczy. Wygląda na to, że mamy w klubie nową sekcję! Barwny korowód przebierańców z bardzo wielu klubów z całego kraju i z zagranicy wyruszył spod centrum informacji turystycznej o godzinie 10.30. Przebrania były jeszcze piękniejsze i bardziej pomysłowe niż na balu. Nietrudno przewidzieć było, że Ala i Rysiek i tym razem zrobią wielką furorę. Rysiek był królem, a Ala Czarną Królową. Były wywiady przed kamerami telewizyjnymi i setki fotografii z widzami i uczestnikami parady, którzy koniecznie chcieli mieć zdjęcie z naszą cudowną parą.

Po około godzinnym przemarszu w końcu znaleźliśmy się na plaży. Niestety trzeba było jeszcze trochę poczekać zanim rozpoczęła się wspólna rozgrzewka, gdyż rzesze morsów ciągle napływały nad brzeg Bałtyku. Po bardzo intensywnych ćwiczeniach o godzinie 12:00 nareszcie mogliśmy wejść do wody. Okazało się, że również i w tym roku padł rekord Guinnessa w ilości osób wspólnie zażywającej lodowatej kąpieli. Teraz wynosi on 2350 osób! Niesieni entuzjazmem tłumu trochę chyba się zapomnieliśmy. Nie wiem w jaki sposób, ale tym razem przebywaliśmy w wodzie ponad 5 minut. Nie byliśmy chyba jednak jedyni. Atmosfera tego wydarzenia, euforia i emocje udzielały się wszystkim.

Nieubłaganie zbliżał się czas powrotu. Niestety wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Na szczęście kolejny Zlot odbędzie się już za rok i jeśli zdrowie i czas pozwoli, to jeszcze większą grupą mamy nadzieję pojawić się w Mielnie po raz kolejny.

 

  • mielno_2017_001
  • mielno_2017_002
  • mielno_2017_003
  • mielno_2017_004
  • mielno_2017_005
  • mielno_2017_006
  • mielno_2017_007
  • mielno_2017_008
  • mielno_2017_009
  • mielno_2017_010
  • mielno_2017_011
  • mielno_2017_012
  • mielno_2017_013
  • mielno_2017_014
  • mielno_2017_015
  • mielno_2017_016
  • mielno_2017_017
  • mielno_2017_018
  • mielno_2017_019
  • mielno_2017_020
  • mielno_2017_021
  • mielno_2017_022
  • mielno_2017_023
  • mielno_2017_024
  • mielno_2017_025
  • mielno_2017_026
  • mielno_2017_027
  • mielno_2017_028
  • mielno_2017_029
  • mielno_2017_030
  • mielno_2017_031
  • mielno_2017_032
  • mielno_2017_033
  • mielno_2017_034
  • mielno_2017_035
  • mielno_2017_036